Czaszki przy potoku


Strona główna Archiwum Archiwum prasy i dokumentów Czaszki przy potoku


GAZETA KRAKOWSKA, 23.11.2001

ZE STAREGO CMENTARZA WE FLORYNCE

radocynaSkarpa połemkowskiego cmentarza
Fot.: Henryk Szewczyk

Ludzkie czaszki i piszczele poniewierały się wczoraj nad potokiem Mostysza we Florynce, w gminie Grybów, przy jego ujściu do Białej Tarnowskiej. To pozostałości po lipcowej powodzi, kiedy to obsunęła się skarpa starego połemkowskiego cmentarza, gdzie od dawna nie dokonuje się pochówków. Po ostatnich ulewach woda wypłukała kości.
"Krakowską" zaalarmował wczoraj mieszkaniec Florynki.
- To są ludzkie szczątki, przecież tak nie można, kościom należy się szacunek - skarżył się do słuchawki. Na starym cmentarzu we Florynce stoi jeszcze kilka kamiennych krzyży i okazały, ciągle piękny i dostojny grobowiec przedwojennego kierownika szkoły Stefana Soroki (1871-1935). Krok dalej zbocze się urywa. W dole zionie ogromna jama, a dalej szemrze potok. Trzymając się krzaków i gałęzi ostrożnie schodzimy w dół.

- O, tu jest pierwsza czaszka - pokazuje mój przewodnik. Krok dalej leży kilka kości, potem jeszcze dwie pożółkłe, ułamane czaszki. To tyle ,co widać z wierzchu, bo zapewne pod warstwą błotnej mazi leży więcej szkieletów. A ile już spłynęło z wodą.

I tak brnęliśmy wczoraj w tej mazi, uważając, żeby nie deptać kości. Mostysza tuż za mostem wpada do Białej Tarnowskiej, gdzie jest ujęcie wody dla Grybowa. O kościach nad potokiem, osuwisko widać z szosy, we wsi mówi się od kilku tygodni.
- Nikogo to nie interesuje, ani sołtysa, ani wójta - mówi mój przewodnik.
- To może pan się skrzyknie z innymi osobami i sami pozbieracie kości i złożycie w poświęconej ziemi - podsuwam myśl.
- A sanepid, przecież tym się muszą zająć specjaliści - mówi rolnik i ma rację.
- To jest długi i nie nowy temat - tłumaczy Ludwik Grybel, sołtys Florynki.
- Skarpa się obrywa po każdej powodzi, choć dotąd kości nie wyrzucało. Sołtys mówi, że problem w tym, że właścicielem połemkowskiego cmentarza jest prywatna osoba, tak to w jakiś dziwny sposób się stało.

Władze gminy Grybów zainteresowały opuszczonym cmentarzem wspólnotę grekokatolicką w sąsiedniej gminie Uście Gorlickie, ale do "sprzedaży" cmentarza unitom za symboliczną kwotę nie doszło. Wcześniej bowiem, gospodarz potoku, czyli Okręgowa Dyrekcja Gospodarki Wodnej w Krakowie musi uregulować potok, wzmocnić zbocze, a to kosztuje. Z tego powodu w NSA toczy się nawet proces gminy Grybów z Urzędem Wojewódzkim.

- Sytuacja się powtarza. Już raz porządkowaliśmy ten cmentarz - powiedział nam wójt gminy Grybów, Piotr Krok.